Z dość głębokiego snu zbudził mnie BeN, który przestraszonym głosem stwierdził, że coś czai się nieopodal w krzakach. Szczerze mówiąc, po tych kilku kubkach wina nie miałem ochoty nigdzie wstawać, ale musiałem okazać troskliwość moim nowym towarzyszom.
- Stój, ja pójdę. - rzekł Exitius.
Na moje szczęście Exitius wyprzedził mnie, i pierwszy zareagował na sytuację. Wstawszy i ogarnąwszy się, wyprostowany, na ugiętych nogach zaczął podchodzić coraz bliżej nikczemnych, misternych krzewów, w których czaiła się bestia. Ja razem z BeNem Zebraliśmy przedmioty wkoło ogniska i uzbroiliśmy się, na wypadek najgorszego...
Aminion, ciągniesz dalej
Offline
Jeden wyruszył , reszta została . Mógłbym tego jednego wziąć na siebie , ale powinienem liczyć się z tym że jego koledzy mogą zainterweniować , poza tym nie jestem tu po to by marnować kondycje na jakichś podróżników . Musze wykonać pierwszy ruch . Zdjąłem kaptur i szatę pod którą kryje się reprezentacyjne ubranie mojego bractwa . Odpiąłem krzyż od dołu zakończony ostrzem i złapałem go w lewą dłoń . I szybkim krokiem udałem się w stronę ogniska . Witajcie przybysze , jestem paladynem przybywającym ze skromnego Bractwa Srebrnych Wiatrów , czy potrzebujecie pomocy ?Jak to nie wypali to będę musiał szybko się łapać za zwoje , to moja ostatnia deska ratunku
Offline
Hmmm... Bractwo Srebrnych Wiatrów... Nigdy o takim bractwie nie słyszałem. Poza tym On ma rogi, nietypowe nawet wśród pół-diabłów. Moja rodzina ich nie lubi, lecz ja nigdy żadnego nie znałem, więc może warto dać mu szansę. Poczekam jak zareagują moi towarzysze, są starsi, więcej widzieli i pewnie wiedzą czy można mu zaufać. Lepiej nie będę zwracać na siebie uwagi i po prostu będę siedzieć w mojej kryjówce.
Offline
Wychodząc z miasta zobaczyłem w oddali kilka osób których sylwetki pobłyskiwały w ogniu. Zastanawiałem się czemu nie nocują w karczmie, ale stwierdziłem że nie mają pieniędzy. Szedłem dalej. Gdy byłem dość blisko nich zobaczyłem że jedną z tych osób jest ktoś z mojego rodzinnego miasta. Z miasta diabłów. Podszedłem do niego i zapytałem:
Czy masz z nimi jakiś problem?
Offline
Czy mam jakiś problem ? Nie tylko ci ludzie chcieli mnie zabić . Pomyślałem patrząc na kolejnego przybysza . Nie , nie mam problemu . Oni tylko sądzili , że stanowię zagrożenie dla nich i wcale się im nie dziwie . Widziałem go w karczmie , lecz nie zawierałem z nim jakichkolwiek kontaktów . W tej sytuacji może być przydatnym sojusznikiem
Offline
Ygh, byłem pewien że nas zaatakuje. Głupio byłoby go teraz zabić... Tak, wiem, mogłem tyle nie spać. Jaki jest cel twej wędrówki? Zapytałem w celu złagodzenia atmosfery.Hmm... jak powie "co cię to, kurwa obchodzi?" to się wkurwię.
Offline